piątek, 10 lipca 2009

Telefon ze stolicy.

Oglądając kolejną część wcieleń Barbie "Księzniczka i zebraczka" razem z moją chrześnicą dostałam telefon od Czerwonej.:

Czarney: Elo...

Czerwona: Posłuchaj tego!


Usłyszałam powyższy linklink i nie ukrywam, że zrobiło mi się miło. Ilekroć słucham tego numeru przypomina mi się Święty, którego nie widziałam w orbitę i jeszcze dalej, Mateusz Smoliński nasz mąż i szef szefów szydzący ze mnie, że łażę do Jahduo, Zibersztauer auer pauer, która lubi Ostrowskiego bardziej niż ja, no i oczywiście Leon, nasz klub studencki APS i ja puszczająca płytę Ostr'ego, kiedy nikogo już nie ma albo gdy wszyscy są, bo lubię lub w przypadku histerii, że komputer nie hula jak trzeba. Bardzo miły telefon. Dzięki dziewczyny!


Poznań jest zielony i charyzmatyczny, ale nie ma porównania z Warszawą! Warszawa jest mi bliższa. Zatęskniłam, az wstyd się przyznać. Także telefon był mega w dechę i super pozytywny jak na czwartkowy pochmurny poznański dzień.


Oczywiście dziewczyny, inicjatorki pomysłu telefonu i puszczenia numeru: Czerwona i Zuz Piekarsky siedziały w Leonie czyli ktoś tam jeszcze bywa i można wpaść, mieć szczęście i napić się herbatki.


Ze studenckim pozdrowieniem

czarney!

piątek, 3 lipca 2009

Rok 2008/2009 zakończony!

26 czerwca odbyła się mała kończąca rok akademicki 2008/2009 imprezka.
Potrafiliśmy na szybkości zrobić małe zakupy, posprzątać kurz ze stolików i rozpalić grilla. Chciałabym w tym miejscu przyznać Zuzie Piekarskiej z ZSS dwudzieste czwarte wyróżnienie za godną postawę studentki APS i pomoc w ogarnianiu wszystkiego i wszystkich. "Fajna jesteś!" powiedział Leon.
Problem nr 1 grill.
Zaczęło się jak zawsze. Siedziałyśmy i patrzyłyśmy na brudnego grilla, którego nasz niesamowity kolega Precel miał zgarnąć jakiś czas temu, po apsurdaliach, ale zabładził chłopak w Łebie, dlatego mu wybaczam. Owy grill był/jest paskudny, lekko zarzucony na lewą stronę i jeszcze brzydszy niż zwykle kiedy na niego patrzyliśmy przez ok. 30 minut zanim nie ruszyłyśmy do działania. Zuza dała czadu i stał lśniący. Nie uwierzą niektórzy, ale nawet ja, co do jego czystości się przyczyniłam. :) Zadowolone z siebie wróciłyśmy do rozmowy z Jeżem i palenia papierosów. Skończyło się też jak zawsze.
Problem nr 2: ludzie.
Odwiedził Nas nie tylko ZSS, AZS, ale również nasi znajomi z Zarządów innych uczelni warszawskich (PW, WAT, AWF, WSFiZ) oraz bliscy naszemu Leonowi i uczelni koledzy i kolezanki. Pomyślałam sobie, że żaden zarząd nie ma takiej kanciapy jaką jest Leon w APS, że nie ma miejsca (oprócz magicznego Remontu), w którym moglibyśmy się spotkać. Dzięki wielkie za to, ze przyszliście.
Tu, faworytem okazał się Dominik Borkowski, który zyskał sobie sympatię wszystkich, a szczególnie lasek z APS. Niesamowite. Serdecznie pozdrawiam Pana kolegę.
Problem nr 3: Olga L.
Nie sposób ominąć tak wazną osobę. Oliwka przyjechała (!) do Leona nieco później. Dzień wcześniej (25.VII.2009) skręciła sobie nogę. Dodam usprawiedliwienie tej niezdarnej głowy, ze okoliczności były wyjątkowe, ponieważ na imprezie samorządowej w Remoncie chciała sobie strzelić fotę z cyklu "Boro i ja" i źle zeszła z kanapy. Dzięki temu przez cały wieczór siedziała obok naszego ulubionego Jacka Niekłopotowskiego, który wykazał się nie lada grzecznością, opiekuńczością oraz ojcowską czułością i odwiózł ją cierpiącą w stronę przeciwną do Bałut, znaczy się na Wilsona. Dalej pisać nie chce i nie powinnam, wystarczy newsów z życia Leona. Cieszyliśmy się bardzo, że skusiła się i przyjechała do KKS Leon. Dzięki niej było weselej i było z czego sobie pożartować. :)
Oczywiscie moi drodzy czytelnicy blogaska to nie koniec jej przygody z nogą, stopą, kostką czy głową. Teraz leży samotnie w domu rodzinnym, je, tyje i szlocha. Uzaleznia się od netu, niebawem zacznie pić alkohol ze znajomymi na skajpie. Proponuję, więc zorganizowaną akcję dla osób o dwóch sprawnych kostkach, stopach, nogach, żeby wyciągnęli swoje telefony komórkowe i strzelili jej smska. Będzie jej miło, tak myślę!
Problem nr 4: Czerwona.
Czerwona nic nie mówiąc mi, głownemu Pucusiowi, obchodziła swoje 16 urodziny tejże bezdeszczowej nocy. Właśnie, właśnie, zapomniałam dodać, ze wyjątkowo nie padało. Chyba byłam w tym roku akademickim wyjątkowo pilna i grzeczna. Wracając, zwracając do Czerwonej myślę, że wszystko się udało i tak chyba miało być. Nikt nie miał takich urodzin. Serio. Póki jestem w KKS Leon, nikt. A i bardzo dobre ciasto! Rewelacja normalnie! Majorka z AWF się zachwycała. :) Jeszcze raz wszystkiego najlepszego od Blogaska.
Problem nr 5: Leon.
KKS Leon będzie nieczynny przez wakacje. Chyba, że ktoś wbije przechodząc przypadkiem obok APS albo Oliwka zajrzy, bo w ZSS jej ulubionej herbaty nie mają. Żegam się na razie, ale będę śledzić Leoniarzy na wakacjach i czasami zaskoczę pościwem na blogasku. :)
Pozdr.
czarna bez problemu.
Ps: Do Zibersztauera i moich 5 letnich dziewczynek: Moje drogie, fotoonanizacja już niebawem. Jak mi foty doślą i wytrzeźwieją.