piątek, 10 lipca 2009

Telefon ze stolicy.

Oglądając kolejną część wcieleń Barbie "Księzniczka i zebraczka" razem z moją chrześnicą dostałam telefon od Czerwonej.:

Czarney: Elo...

Czerwona: Posłuchaj tego!


Usłyszałam powyższy linklink i nie ukrywam, że zrobiło mi się miło. Ilekroć słucham tego numeru przypomina mi się Święty, którego nie widziałam w orbitę i jeszcze dalej, Mateusz Smoliński nasz mąż i szef szefów szydzący ze mnie, że łażę do Jahduo, Zibersztauer auer pauer, która lubi Ostrowskiego bardziej niż ja, no i oczywiście Leon, nasz klub studencki APS i ja puszczająca płytę Ostr'ego, kiedy nikogo już nie ma albo gdy wszyscy są, bo lubię lub w przypadku histerii, że komputer nie hula jak trzeba. Bardzo miły telefon. Dzięki dziewczyny!


Poznań jest zielony i charyzmatyczny, ale nie ma porównania z Warszawą! Warszawa jest mi bliższa. Zatęskniłam, az wstyd się przyznać. Także telefon był mega w dechę i super pozytywny jak na czwartkowy pochmurny poznański dzień.


Oczywiście dziewczyny, inicjatorki pomysłu telefonu i puszczenia numeru: Czerwona i Zuz Piekarsky siedziały w Leonie czyli ktoś tam jeszcze bywa i można wpaść, mieć szczęście i napić się herbatki.


Ze studenckim pozdrowieniem

czarney!

1 komentarz:

zuza pisze...

i o to chodziło:)
brakowało i brakuje Nam Czarnej i wszystkich kochanych wspaniałych Leoniarzy

wspomnę w tym oo miejscu że pracuję nad podaniem do KKS Leon:D nie zdradzę niczego więcej:D

tak więc procentowo-wesołych wakacji buuuziole zuzole :*:)