sobota, 26 grudnia 2009

Kultura studencka APS przetrwa.

Rok 2009 się zbliża ku końcowi, przyszedł też czas na mały rachunek sumienia Leona.
Niestety nie ma tak jak na FcB, klikasz i jakiś niesamowity system obliczy Ci kto z Leona był najlepszy, kto mógłby dostać tytuł Leoniarza Roku 2009. Wszystkim należą się symboliczne brawa, a niektórym specjalny uścisk szefowej, ale o tym w następnych akapitach.

Styczeń Luty Marzec Kwiecień! Wszystko można przeczytać zaglądając w naszego bloga. Przyjęliśmy w swoje progi trzy dziewczyny: Karolinę, Anię i Magdę. Jestem bardzo zadowolona z ich pracy klubie, z zaangażowania, nie tylko w sprawy Leona, ale i czynnego udziału w wydarzeniach na uczelni. Śmiało mogę napisać, że przedłużają istnienie kultury studenckiej w APS.
Tak zgraną ekipę jaką tworzą Leoniarze mam nadzieję wykorzystać angażując ją w eventy, które mają miejsce na uczelni.

Rzecz, która zasługuje na gromkie brawa jest remont zewnętrznej części Leona. Wykonały to w większości dziewczęta, przy pomocy chłopców z PW oraz APS. Jest to na prawdę wielka zmiana zasługująca na podziw i uznanie. Sam pomysł bardzo podoba się wielu osobom, wykonanie również zostało docenione przez fachowców. Myślę, że było to wspaniałe doświadczenie i ogromna frajda dla wykonawców. Gratuluję! Dobra robota!

Grupa Leona pomniejszona do przedstawicielek damskich z wyjątkowym Kamilem dała radę w roku akademickim 2009/2010. Wspólnie staraliśmy się odtworzyć klimat Leona sprzed roku, gdzie studiowało wielu naszych znajomych. Leon idzie do przodu, już nie jest taki sam jak sprzed trzech lat. Jednak to prawda, że klimat tworzą ludzie nie miejsce. Zmieniło się wiele, chociaż miejsce jest to samo.

Chciałabym podziękować pewnym osobom za tworzenie tego miejsca, za siedzenie po zajęciach, za zmywanie, za chodzenie po mleko, za papierosy, książki i uśmiech przy barze: Natalii Pancewicz, Natalii Bąk, Magdzie Tabor, Oldze Lesiak, Oldze Niziołek, Asi Nowak, Karolinie Skrzyniarz, Karolowi Wojdzie, Karolowi "Różanemu", Natalii Wolskiej, Mateuszowi Komanowi, Annie Pielce, Annie Bieniek, Karolinie Mazowieckiej, Mateuszowi Smolińskiemu, Kamilowi Ojcu Rokickiemu, Ilonie Markowskiej, Patrycji Domańskiej, Ewie Husarzewskiej, Taśkowi, Zuźce Piekarskiej, Mateuszowi Jedlińskiemu, Dobremu jednemu i drugiemu, Beacie Szwedowskiej, Beacie z Socjologii, Grupie Natalii Pancewicz, Grupie PRW2, Socjologii II r., Tomaszowi Łukasiewiczowi, Świętemu, Krystkowi Wardenckiemu, Dziekanowi Baumowi i pewnie kliku jeszcze osobom których nie wymieniłam, ponieważ zapomniałam na tę chwilę oraz te osoby, które dopiero dają się poznawać w Leonie, dla których też kiedyś będzie oddzielny post. :)

Sobie też dziękuję i osobom które czytają ten blog.
czarney

Wigilia 2009

W tym roku na Wigilię byli zaproszeni wszyscy studenci APS. Oczywiście nie liczyłam, że przyjdzie 7 i pół tysia studentów, nawet nie liczyłam, że trzydziestu wpadnie. Przyszły te osoby, które lubią Leona, które przez cztery lata czy dwa miesiące zaprzyjaźnili się z tym miejscem. Zarząd Samorządu Studentów tym razem lekko zawiódł zmęczony innymi wigilijnymi spotkaniami. Dobrze, że na Asię i Magdę można liczyć. Przyniosły na stół wyśmienite potrawy prawie wigilijne. Tak na prawdę przyszła ekipa z Rady Studentów, która nieco się zintegrowała w Krakowie na wyjeździe oraz osoby z pierwszego roku, które przychodzą do Leona, bardzo się cieszę, że Ci najmłodsi studenci jarają się Leonem.

Była to bardzo spokojna i przyjemna wigilia.
Wszystkim przyjaciołom Leona, tym dalszym i tym bliższym oraz całej ekipie Leona życzę odpoczynku, przyjemności w brzuszku i wielu prezentów! A w Nowym Roku energii na sesję i zdrowia, ponieważ mróz ma jeszcze zaskoczyć.

pozdrawiam
czarney

sobota, 5 grudnia 2009

G jak Mikołajki.

W tym roku było jeszcze inaczej. Litera Gie okazała się niezwykle wdzięczną literą, i spowodowała lawinę pomysłów na prezent. Jak zwykle zaproszony był Zarząd Samorządu Studentów, który nieco połączył się z KKS Leon w tym roku, za sprawą mojej osoby. Bardzo miło, że Asia Nowak, Bartek Dębniak i Ilona Markowska wzięli udział w zabawie. Dzięki!

Oprócz ZSS zaproszeni byli goście. Gościem głównym na literę Gie był Adam Łęski nazywany Leskim. Student PW, Przewodniczący KNL, wyjątkowy chłopak mający swoją herbatę w KKS Leon "Czar Leskiego". Byłyśmy zauroczone prezentem jaki przyniósł dla Leona na literę Gie, a mianowicie historią Politechniki Warszawskiej. Dziękujemy Adamie! :)

Nie wiem co zrobiłabym bez swoich dziewczyn w Leonie!
Proszę szanownych studentów one są wyjątkowe i lepszych członków Klubu nie mogłabym mieć!
Szybkie info: Na listę członków powróciła Magda Maleszwska, po roku czasu będzie gościć za barem w KKS Leon i wspierać wszelkie inicjatywy. Asia Nowak znowu wtrąciła, że może ją by tak wpisać na listę honorowych członków. Asiu nic z tego, czekamy na wódkę.

Chciałabym napisać, że wieczór 3.12.2009 był dla mnie szczególnie dobrym, ponieważ ktoś zauważył moją miłość do bluz i sprezentował mi kolejną. Znowu sieje prywatę i ptasią grypę, ale już temat Mikołajek skutecznie wyczerpałam, ponieważ o alkoholu pisać nie będę, bo się nie znam, a kto nie był ten nie znalazł się w 2 i 3% i nie dostał stypendium naukowego, elo. ;-)

Nic tylko pozostaje czekać na ostatnie spotkanie w tym roku członków KKS Leon, Wigilia tuż tuż.
korzystając z okazji napiszę, że moim daniem w tym roku nie będzie jak zwykle coca-cola, tylko smaczna niespodzianka. :)

piątek, 13 listopada 2009

Nieznana wokalistka.


Odkąd komputer nie hula w Leonie, zrobiliśmy wielkie baktuderuts, używamy płyt CD. Zapisana na nich muzyka jest różnej jakości, źródła. Niektóre są starsze od krzeseł w Leonie. Jestem pewna, że Sabina, Mamuśka, Wesoła i Nati maczały w wielu palce. Słychać te conga i trzęsące hitami głośniki. Studneci nadal to lubią i chcą słuchać.

Jak Leon różny tak różne można znaleźć w nim płyty. Począwszy od Dżemu, odbiję na chwilę na Wyclef Jean, potem Vavamuffin, następnie Satriani, Kiljański, Peachers i Gentelman. Rzygam. Ile można?! O, zapomniałam! Jeszcze jest zacinająca się Ania Dąbrowska z nową płytą. To na tyle płyt imiennych.

Reszta to skałdaki, a dobry składak to taki gdzie muzyka tworzy pewną kompilację (Od shake it uwielbiam to słowo!). W tym najlepszy moim zdaniem jest i będzie Karol Wojda. Jak coś nagrał, nazywając to "Carlito2" od początku do końca trzyma się kupy, dla mnie nuda. Trudno mnie jednak zadowolić, zmieniam muzykę szybciej niż gotuje się woda w czajniku. Poza tym chłopcy Karol i Mateusz, i nie piszę, żeby im dogryźć, są fanami klimatu bistro, takiego dobrego bistro, albo dobrego pubu w centrum z dobrym piwkiem i telewizorem.
Karol otrzymuje pięć na pięć kubków za swoją składankę, bo jest przystojny.

Zatrzymamy się w klimacie blues'a, lubię blues. Jednak jak to Karol powiedział Dziekanowi Staszkowi w stodole moja znajomość blues'a kończy się na Dżemie. Okey, przyznaję, znam kilka zespołów, których powinnam się wstydzić, że znam. Chłopcy także mnie wyedukowali na dobrą czwórkę w tym temacie. Potrafię zmienić po 15 sekundach "dobry numer". Nie jestem pewna, ale żadna płyta w bistro stajlu się nie ostała w Leonie. Na moje nieszczęście jest takie coś jak mp3 tu i tam w telefonie. Magiczny kabel wędruje do urządzenia i ze spokojnego Leona jest spokojne bistro. Takie tam czary mary nie do wiary. Blues w Leonie to trochę już lamus. Rzadko słuchamy. (Po moim poście dostanę tydzień zimnych biczy.)

Kolejna składanka jest mistrzem i osobiście nie lubię jej słuchać. To składanka Naty pt.: "Składanka szybkie". Jeśli one są szybkie to ja rezygnuję z mięsa i seksu do osiągnięcia wieku Chrystusowego. Nie wiem co za numery są na tej płycie. Nata jest rekordówą, nagrał oprócz tego jakieś dwie inne składanki i te są już szybsze, nawet coś się dzieje. Jakieś porządne elekto na stówę, ale pewnie też dobry pop i nieco smętnych kojących ballad. Tło do kawy na piąteczkę, przynajmniej słyszę mojego interesującego rozmówcę, a nie muzykę.
Nata otrzymuje sześć kubków na pięć, bo jest fajną dziewczyną.

Kolejna składanka jest moja. Nagrałam to co leżało w winampie i chyba jestem mono tematyczna. Jest trochę Busy Signal, Sizzla, Sinatra się zaplątał i Metalicca, Snoop Dog i Van Morrison. No taki mix wszystkiego. Chaos i jeszcze raz chaos, tak jak na początku. Płyta słuchana w Leonie, bo nie ma pod ręką innej. Częsty gość zatem w eterze.
Przyznam sobie za tę płytę pięć na pięć kubków jak Karol, bo nie tylko jestem ładną dziewczyną, ale podpisałam tę płytę "Chwds!" i myślę, że mi się należy.


Pisałam już o magicznych urządzeniach, które po podłączeniu do magicznego kabla dają coś innego muzycznego w Leonie. Otóż nasze śliczne dziewczęta podłączyły razu pewnego telefon i byłam zdezorientowana co to leci. Wokal znajomy, piosenka nie.
Przy dziewczynach się chętnie zatrzymam. To są dwa falowce. Raz przyszła do nich Ani di Franco. Sprawiły, że nawet polubiłam ją, przez częstość puszczanych określonych utworów. Potem lub wcześniej było La Roux. Z chwilą kiedy usłyszałam quicksand po raz 23, zrozumiałam, że czas zacząć wierzyć w Boga, a po remikcie screama in for the kill, ucieszyłam się, że nie muszę i że z tą muzyką da się coś zrobić. Ostatecznie długo nie wytrzymuje, ale zaczynam robić postępy i nr np. Im not your toy. jak dla mnie spoko.
Wracając do dziewczyn, ponieważ nie przestałam o nich pisać, mają swoją plejlistę, na której łazi Majkel Dżekson! Ania Dąbrowska, The Baseballs swojego czasu, a teraz proszę Państwa GABA KULKA. To jej pierwotnie był poświęcony post.
http://www.youtube.com/watch?v=vRwNkrUCcvo
Do numeru zostałam przekonana! Dziewczyny na pewno zarażą nim jeszcze kilkanaście innych osób.
Dziewczęta otrzymują siedem na osiem kubków za te swoje magiczne urządzenia z muzyką, ponieważ wiem, że lubią Janis Joplin, a szczególnie Magda, ja też lubię. :)

Nie skupiłam się na ostatniej najważniejszej grupie: Studenci. Nasi odbiorcy lubią pop. Coraz częściej podoba im się lekko pankowa elektroniczna muzyka, pytają co to, zaglądam w cedek a tam Piczers... Lubią też bossanovy, coś lekkiego, do kawy, byle nie za głośno, i to wieczorem. Nie spodziewają się, że będzie diskopolo, że włączymy hity z eski. Czasami chcą, żebyśmy przyciszyli, czasami chcą z nami śpiewać. Przynajmniej Ci co przychodzą do Leona nie mają jeszcze zepsutej estetyki i odbierają na tym samym poziomie poczucia humoru co my.

Warto wspomnieć jaką krzywdę zrobił Andrzej Krzywy i zespół De mono w Leonie. Nagrali oni pruderyjny, dyskryminujący, lirycznie płytki, muzycznie przeciętny i nieprzystosowany do żeńskiego ucha hit pt.: "Kolory". Ubolewam, że przedostało się to do uszu Leoniar i dalej roznoszą ten wirus D1Mn wśród studentów.

I tak moja wędrówka po półce z płytami w Leonie się skończyła, planujemy z Karolem nagrać kolejne i jeszcze kolejne, ponieważ robi się monotonnie, a ja nie mam na co zmienić kiedy wchodzę do Leona.

Pozdrawiam.
czarney

środa, 11 listopada 2009

Wieczór filmowy, Międzynarodowy Dzień Tolerancji 16.11.2009

Wraz z Kołem Naukowym Gender Studies, Klub Kultury Studenckiej Leon zaprasza na pokaz filmów o tematyce antydyskryminacyjnej.
18.00 "Niebieskoocy"
Film przedstawia przebieg doświadczenia, jakie przeprowadziła w 1995 roku Jane Elliott walcząca przeciwko rasizmowi w Stanach Zjednoczonych. Eksperyment polegał na podzieleniu osób uczestniczących w badaniu na dwie grupy według nieistotnej i mało zauważalnej cechy dla nich charakterystycznej, jaką jest kolor oczu. Ludzie o niebieskich oczach zostali do celów badania uznani za grupę " gorszą", " mniej inteligentną", "mniej wartościową". Jane Elliott deprymuje niebieskookich, poniża w celu ukazania, z jakimi trudnościami boryka sie społeczność afroamerykańska na co dzień jedynie ze względu na to, iż mają ciemny kolor skóry. Podczas badania przedstawia mechanizmy dyskryminacyjne, jakimi przeciętni amerykanie podświadomie się posługują. Badanie trwa 2,5 godziny, a większość uczestniczących w nim niebieskookich nie wytrzymuje złego traktowania. Film wzbogacony jest wypowiedziami Jane Elliott na temat jej działalności zwalczającej rasizm
19.30 "Maska Twardziela"
Maska twardziela - pionierski film, którego twórcy za cel postawili sobie systematyczną analizę związków między popkulturową symboliką, a pojęciem męskiej tożsamości w USA u progu XXI wieku. Ukazuje on, że powszechność przemocy w społeczeństwie amerykańskim, wliczając strzelaniny w szkołach, należy postrzegać jako część trwającego kryzysu męskości. Męskości w tym wydaniu, który przedstawia się dzisiejszym mężczyznom jako jedyny akceptowany. Film jest bogato ilustrowany przykładami z kultury popularnej od programów typu talk show po imprezy sportowe, od Buntownika z wyboru po Chłopaków z sąsiedztwa, od muzyki country po hip-hop. Film skupia się na realiach amerykańskich, łatwo jednak znaleźć w nim odwołania do naszej, polskiej rzeczywistości.
Po filmach zapraszamy do dyskusji!
widzimy się tam:)

niedziela, 1 listopada 2009

Pomagamy Ulce przychodząc tłumnie, całą ekipą Leona na imprezę!


Słuchajcie Studenty Akademii Pedagogiki Specjalnej jest akcja. Akcja dla Ulki!
Krótko i na temat: Ulka jest chora i potrzebuje 6-8 tysi na to żeby móc żyć dalej! Ma stwardnienie rozsiane. Jednak Ulka ma super znajomych, którzy chcą jej pomóc uzbierać kasę. Stąd też impreza w Obiekcie Znalezionym. Twoja pomoc jest prosta : zbierasz sporą ekipę ludzi, przychodzicie 13 i 14 listopada płacicie dyszkę, tańczycie, bawicie się klawo i pomagacie Ulce.
Bułka z masłem!

Na imprezie zagrają bożyszcze warszawskich klubów. Zagrają specjalnie dla Ulki. Wszyscy, którzy dokładają swoją pomocną rękę do tej akcji, wiedzą, że cel jest szczytny i warty zachodu. Cała ekipa artystów od Tiszteletu po Duże Pe przez dwa dni będzie zabawiać towarzystwo, Nas - ludzi, którzy przyszli pomóc Ulce. Taaacy fajni artyści się trafili no! :)

Poza tym chcemy zebrać jak najwięcej kasy, więc promocja imprezy jest ważna. Mam nadzieję, że info rozejdzie się po mieście i przyjdą tłumy ludzi chcących pomóc i dobrze się bawić w weekend.

Pozdrawiam i zapraszam!
czarney

czwartek, 29 października 2009

Wczoraj wieczorem byłam w Leonie.

28.10 2009 odbył się wieczór meksykański. :)

Zaczęło się zebraniem członków Klubu. Ustaliłyśmy plan działania na najbliższe miesiące.

Justyna z Anią (Ania jest bardzo fajną koleżanką Justyny) w tym czasie przywdziały stajl na Fridę i zaczęły robić różne smaczne rzeczy na wieczór.

Pisałam już wcześniej, że Justyna może zagadać na amen. Nie kłamałam, a kto był się przekonał. Poza tym dziewczę ma słowotok i dar opowiadania historii, które wzbudziły zachwyt i kontrowersje.
Jedynym uczestnikiem oprócz Ani, koleżanki Justyny, był Łukasz Zbroszzyk, który się przygotował z kultury Meksyku, ponieważ tegoż samego dnia prowadził z dziećmi "wyczeczkę" w krainę czekolady. Nie wnikam, ale chłopak wiele wie. Wygrał oczywiście konkursiwo zrobione przez Justynę.

Bardzo mi sie podobało. Był to naprawdę jeden z takich wieczórów w Leonie, który pokazał, że studenci APS są fajni, że interesują się czymś, że spełniają swoje marzenia. Zapytałam Justyny gdzie tym razem. Usłyszałam szybkie: Australia na pół roku. Nie zazdroszczę, ale podziwiam.

Furrorę zrobiły mrówki meksykańskie! Justyna pojechała do Meksyku nie tylko do Matta, ale również do mrówek. Nakręciła kilka filmów, mam nadzieje, że da udostępnić je na blogasku. Mrówki są sprytnymi robakami w Meksyku, które kombinują lepiej niż studenci APS. Poproszę Justynę o filmy. :) Zobaczycie sami.


Zaliczam ten wieczór do udanych. Rok akademicki zaczął się najlepiej! Oby tak dalej.

Dziękuję Justyno w imieniu KKS Leon! :)

sobota, 24 października 2009

Poza Leonem co?!



Jeśli nie macie planów na sobotni wieczór to spotkajmy się w Mandali.
Jaram się, ponieważ rok temu było strasznie fajnie. Była to najlepsza impreza jaką pamiętam w Mandali. Podobno nic dwa razy się nie zdarza?! Bynajmniej człowieniu! Nie w tej piosence. :)
Do zobaczenia przy barze!



Masz tydzień na wymyślenie sobie przebrania!
W sobotę widzimy się na Emilii Plater 9/11.
Wszyscy Święci też będą na tej bibie.


czarney.
(Plakat: www.dorotapakula.com)

czwartek, 22 października 2009

Mexico style!



Słuchajcie, to będzie bardzo krótka piłka z mojej strony. Musicie przyjść na tę imprezę! Leon urządzał sobie różne chryje, mniej lub bardziej alkoholowe imprezy, nudne wieczory liryczne albo co gorsze wieczorki integracyjne gdzie przychodziło pięć osób.
Nieważne! To wszystko jest nieważne, ponieważ przyjechała Justyna...
Teraz rozumiesz?!

Krótka historia Justyny Babik.

Dziewczę poznałam kiedy studiowałam na drugim roku, owe dziewczę ochoczo zapaliło się do bycia w Zarządzie. Wyjechało. Erasmus. Rządne przygód trafiło do Szwecji, tam się edukowało solidnie i piło drogą wódkę. Przyjechało "nienaczasie", aczkolwiek wygadane i roześmiane, zakochane. Miłość wielka i niesamowita! Wręcz euroejska proszę państwa! Justyna ma zamiar wraz z Mattem zwiedzić wiele, będąc to tu, to tam. W Leonie też byli. Trzymam za osoby kciuki. :)

Nauka, Miłość i Podróże.

To może się ze sobą łączyć na różne sposoby. Justyna zwiedziła Meksyk dzięki/przez Matt'a. Kilka słów o Macie: Jest fajny, ale to Francuz. Uczy się w takiej szkole, która wysyła go na praktykę wszędzie/lub on sam się wysyła (Nie dociekam, bo to Justyna jest gwiazdą, no!). I tak się bawiła przez jakiś czas, śpiąc w dżungli, udając Jane, patrząc na małpy skaczące po drzewach. Skracam i upraszczam na maksa, ponieważ Justynie się usta nie zamykają i chętnie zagada Was na amen i forewa podczas wieczoru z cyklu "Co kraj to obyczaj!" w środę 28 października. Przyjdźcie tłumnie, weźcie kolegę, chłopaka czy ekipę erasmusowców z akademika, najlepiej Francuzów albo Turków (Robią dobry entertejment na wejście i wyjście. Lubię to!) Zaczynam się nabijać ze studentów. Schodzę z tematu.
Pozostaje mi tylko napisać:
ZAPRASZAM!

czarney

ps. Na focie Justyna Babik z Dresparty. Na żywo jest brzydsza.

niedziela, 11 października 2009

Pierwszy tydzień za nami.

Na początku zawsze jest tłoczno. Wszyscy rzucają się, żeby zobaczyć podziwiać, napić się kawy. Piję już trochę czasu kawę w Leonie i wiem, że październik jest miesiącem pod znakiem 3ha: hajsuhajsuhajsu! Kolejki są niemiłosiernie długie, a kawa znika szybko spod baru.

Najbardziej cieszy mnie fakt, że pierszy rok odwiedza Leona. Stara się integrować, a ja im chce dać szansę. Niech pokaża, że nie są chodzącym złem, nieudanym eksperymentem systemu edukacji, depresją intelektualną. Jako, że jestem sceptycznie nastawiona do wszelkim innowacji i hipernowoczesności, oficjalnie przy Was, piękni czytelnicy blogaska, nie będę widzieć zła w roczniku 90. (Dostałam z liścia w Mandali za takie myślenie, pomogło! :) ) Zmienię to na lepsze, wyjdę za mąż i urodzę syna! :)

Muszę przyznać, że byłam na prawie wszystkich zajęciach. Ominęłam tylko jedne, jakieś tam terefere o rodzinie. Mimo to mam wiele czasu wolnego. Siatka moich zajęć jest podziurawiona i staram się wypełnić ją różnymi kreatywnymi zajęciami. Gram np. w bierki i omawiam plan zniszczenia studentów-pasożytów. Niedługo zamieszkam na Szczęśliwickiem 40.

Leon w tym roku akademickim nie wydaje mi się, żeby zrezygnował z imprez w stylu "Co kraj to obyczaj", ani też wielu chałturalnych mniej ambitnych takich jak dresparty czy wieczory filmowe. Wszystko w swoim czasie, info odpowiednio wcześnie będzie na gronku lub blogasku. :)

elo!
czarney.

sobota, 3 października 2009

Inauguracja

Dobra. Remont dobiegł końca. Olifka zrelacjonowała jak trzeba to co się działo w Leonie. Wielkie dzięki, ale październik już się zaczął, czas wrócić na uczelnie.

Wczoraj przyszło kilkunastu studentów aby im zagiąć ostatnią stronę w indeksie. Przesąd, który tak na serio nie wiem skąd się wziął, ale jest. Leon zagina indeksy przez cały tydzień.

2 października, wczoraj odbyło się oficjalne otwarcie Leona. Z gości zaproszonych przybył Pan Kanclerz Maciej Olejniczak, który uroczyście przeciął wstęgę. Zaskoczył mnie Zarząd, swoją obecnością i prezentem w postaci poduszek.

Leon ma teraz wielu znajomych nie tylko z APS, ale i innych uczelni warszawskich. Bardzo fajnie że wpadli: Olga czy Majorka czy chłopcy z WAT'u.

Z najnowszych ploteczek to Nasi Leonowi znajomi się zaręczyli, tj. Marlena i Turok. :) Napis na ścianie jeszcze nie odpadł, a 1/2 Leoniarzy bawiła się na koncercie Piczys i do tej pory nie daje znaku życia czy było klawo czy wolałby spędzić te dwie godziny z nami na dyplomatycznej balandze w Leonie.

Tyle, bo muszę posprzatać, dziś sobota przecież!

Do napisania!
Czarney


poniedziałek, 28 września 2009

"włącz mnie"

Przeczytałam gdzieś niedawno, że remont to praca dla facetów.

Nie wiem jak to rozumieć bo dnia wczorajszego 3 dziewczyny położyły tynk na wszystkich ścianach i sufit leonowego patio, zrobiły strukturę, napis 3D oraz same przywiozły 17 litrów farby i 30 kg atlasu potrzebnych do skończenia remontu.
Dziewczyny, jesteście mega!

Musze przyznać że wkręciłam się.
W castoramie z mężczyznami, którzy maja firmy remontowe wymieniałam wczoraj zdanie na temat urzadzeń którymi dobrze jest szlifować kamień, czym najlepiej usunąć farbę olejną i czy lepiej użyć unigruntu przed malowaniem czy nie. Dostałyśmy od jednego z Panów ofertę pracy więc tak źle z nami nie jest. Mając mgr z pedagogiki moge pracować na budowie. Jak widać wiele dają studia w APS.
Poza ofertami pracy (Pan Mirek już wcześniej proponował mi pracę) dużo się nauczyłam podczas tych 9 dni remontu i nie mówię o tym ze umiem wyrobić atlas mega wiertarką, nałożyć tynk ze struktura i na sufit itd...
Wiem już np. dlaczego robotnicy na budowie mówią, że jest FAJRANT. Wiem, dlaczego piją piwo podczas pracy oraz dlaczego idąc wśród rusztowań słyszy się często mało cenzuralne słowa.
Nauczyłam się szacunku dla ciężkiej pracy. Doceniać to co jest wogół mnie zrobione pracą ludzkich rąk. Zrozumiałam, że kiedyś jak już będę dorosła to w moim mieszkaniu też będę chciała zrobić jak najwięcej sama, no może ze znajomymi. I będę chciała poczuć tę satysfakcję!

czwartek, 24 września 2009

"może nie wyglądam, ale ja robię remont"

Zaczynam mylić dzień wczorajszy z dzisiejszym.

Gdy wpadły moje ukochane dresy i przedstawiciel PW, który wkręcił się w remont Leona bardziej niż większość z nas, prace nabrały tępa. I choć chłopaki byli raz to i tak się cieszę, że byli bo dużo zrobili.

Ponadto w środę koło południa Pan Mirek okazał nam trochę serca i ofiarował sprzęt taki, którego nazw będę się jeszcze długo uczyć, ale przynajmniej umiałam nimi działać. Muszę przyznać, że sprawił nam tym wielką frajdę i wszystkie z chęcią chciałyśmy choć trochę popracować tymi urządzeniami, których na co dzień nie mamy okazji nawet zobaczyć.

***

Diaxa.
Jakkolwiek się to pisze!
Wiem jak wygląda, wiem że ma bardzo dużo obrotów na minutę(a może podają to w innych jednostkach) i że z nią człowiek może więcej i szybciej ;)
I choć Karol Różany, który wpadł na uczelnie przypadkiem, a zmęczoną ekipę dziewuch leonowych wsparł na duchu, straszył, że jak tarcza od diaxy pęknie to wypruje nam bebechy bo nie mamy osłonki, to dzięki pracy z tą 'maszynką' na ścianie nie ma już farby olejnej pomieszanej ze sprayem. Trzeba Wam wiedzieć, że mieszanka ta spędzała nam sen z powiek bo cholera była nie do ruszenia! Nigdy nie róbcie sobie takiej skorupki w domu na ścianie...no chyba że macie diaxę!

***

Krystian z PW nie zakończył jednak wizyt na jednym razie!
Nie będę opisywać co zostało zrobione w nocy ze środy na czwartek, bo to po prostu trzeba zobaczyć!
Ja ze swojej strony dodam tylko - dziękuję!

cmoki,


p/s konkurs i pytanie na dziś:
po co człowiekowi rosną włosy na tyłku?

wtorek, 22 września 2009

retrospekcja






dzień pierwszy w kilku fociszczach

motto:
"każda ma swoją dziurę i sukcesywnie ją powiększa"

poniedziałek, 21 września 2009

zmień dilera albo bierz pół... czyli o tym jak w nocy się remontuje


Nastał wieczór. Trzeba Wam wiedzieć, że dla mnie wieczór jest wówczas jak robi się ciemno. Więc nastał wieczór i pojawiła się nocna zmiana w pracy. Zmienili się ochroniarze, sprzątaczki, a do Leona dotarł Krystian i wbiła olifka.

Krystian jest rzadko, ale konkretnie!
Jak był pierwszego dnia to dużo mówił, mało robił, potem miał być i nie dotarł. Wczoraj dotarł, a to co zrobił podniosło mnie na duchu. Dotarłam do Leona po około półtorej godzinie od jego przybycia i stwierdziłam że wiem już czego nam brakowało przez pierwsze 3 dni remontu - FACETA. Tak i choć uważam że dziewczyny są mega to jednak co chłop to chłop. Przyszedł i w godzinę i pół odtynkował wejście do Leona. Póżniej zdjął drzwi by olifka sobie je poskrobała, poodkręcał, poprzekręcał, wytłumaczył i wyglądało na to że przy tym dobrze się bawi....no może przesadziłam, ale przynajmniej nie marudził.
Póki co pozostała nam w Leonie jego koszulka Politechniki Warszawskiej, która ponoć dziś znów ma być przywdziana! Oby!

Olifka pracuje na dwie zmiany.
W czasie dnia miała poczucie, że czas przelewa się przez ręce i z każdym dniem opóźnienie w remoncie jest coraz większe. Okazało się, że powinna pracować wyłącznie po 19. Wkręciła się strasznie i gdyby Kanclerz się tylko zgodził nocowała by w Leonie pacując nawet przez sen.
"nie bierz tyle, albo daj kontakty do dilera"

cmoki,


p/s Wszystkiego najlepszego Magdo T. (przedwczorajsze najlepszego!)

Dwie dobre imprezy. 13 i 14 listopada w Warszawie, Klub Obiekt Znaleziony!
Wbijajcie i pomóżcie Ulce!

czwartek, 17 września 2009

Gdzie ci mężczyźni....

Dziś za wiele nie dam rady napisać o remoncie, bo po prostu ściana coraz mniej ma na sobie tynku i farby i cóż więcej dodać....

Uczciłam w dobrym towarzystwie początek remontu leonowego. Niestety zabawa do wczesnych godzin porannych uniemożliwiła mi dotarcie na początek drugiego dnia robót. Około godziny 12 gdy zbliżałam się do budynków APS wiedziałam, że praca wre. Dźwięk walenia młotkami w dłuta i ścianę rozbrzmiewa do skrzyżowania Szczęśliwickiej z Kopińską.

Po tym co zastałam i dziś przeżyłam mam 4 wyróżnienia:

1. dla Verty Be.
Dziewczyna przyniosła dziś do Leona fajne okularki i grzejącą opalarkę, dzięki której reszta ekipy mogła w końcu z powodzeniem zdzierać farbę olejną ze ściany. Wcześniejsze próby raczej kończyły się prawie niezauważalnymi efektami. Teraz widzimy światełko w tunelu! No w zasadzie Betti światełko widziała, gdyż to ona po zmroku rządziła opalarką.

2. dla Betti.
Pracowała dziś 9 godzin! Nie za bardzo mogę sobie przypomnieć kiedy robiła sobie przerwy. Nie pamiętam też co jadła bądź piła. Dlatego zaczynam mieć podejrzenie czy przypadkiem nasza koleżanka nie jest cyborgiem. Ewentualnie coś łyka, bo przecież wciąż są "takie małe świrki" jej w głowie, a ponadto rozwaliłam młotek. Trzeba przyznać, że dzisiejsze efekty to jej zasługa w ogromnej mierze!

3. dla Czerwonej.
Ania jak postać wyżej wymieniona pracowała dziś 9 godzin. Myślę, że moc swoją czerpie z wypasionych kanapek. Przyćmiły one bowiem te, które zdarza mi się nabyć w plastikowym bufecie budynku C czy w "blacharni" w czasie roku akademickiego. Nie zapytałam dziś o gryza bo byłam onieśmielona, ale może zbiorę się na odwagę i jutro skosztuję. W każdym razie Czerwona dziś oświadczyła, że mogłaby tak cały czas z dłutem i młotkiem siedzieć bo bardzo jej się ta praca podoba. Trochę się przez to obawiam końca remontu, by jej tak nie zostało, bo wówczas Leon na prawdę przyjmie nowe oblicze. A kto wie może i gabinet Pana Rektora się nieco zmieni.

4. dla mężczyzn.
a dokładniej dla ich braku.
Czwórka młodych i podejrzewam ze silnych mężczyzn zapowiadała swój udział w dzisiejszym naszym remoncie. Mieli pomóc, doradzić, poinstuować....tak wiele mieli, ale nie przybyli!



Jutro inauguracja niestacjonarnych. Przepraszam w imieniu ekipy remontowej za jutrzejsze nieuroczyste zachowanie, ale robót nie przerwiemy.
Startujemy jakoś po 10!

cmoki.

p/s Pan Żubrżycki jest najlepszy! Nie tylko z nazwiska!

środa, 16 września 2009

no i się zaczęło...

Zaczęło się dziś, prawie w samo południe.

Pan Mirek się z nas śmiał i nie bardzo wierzył w nasze możliwości. Zaopatrzył nas jednak w szpachelki, młotki, dłuta i czaderskie okularki byśmy mogły rozpocząć remont Leona.

Mam wrażenie, że remont to bardzo górnolotne określenie tego co się póki co dzieje.
Na razie pół ściany na "patio" przed Leonem straciło swoje barwy i tynk!
Powinnyśmy się na tym znać, a my mamy własne metody:

metoda "na zagadanie":
Specjalistki to Karolina i Nata.
Stały one sobie na dwóch krzesełkach pod dachem i omawiając wszystkie wydarzenie minionych wakacji skuły wszystko co pod dachem się znajdowało. Myślę, że sposób całkiem dobry, bo chyba nie wiedząc kiedy tynku się pozbyły, a i wiele poglądów wymieniły. Brawo!

metoda "na żmudne pukanie":
Specjalistka jest Verta Be.
Dziewczyna jest niesamowita. Niby sobie pukała i dłubała tak po malutku, ale gdy wszyscy padali i robili sobie przerwę na łyk wody i kanapkę ona jako jedyna zostawała na polu walki i.... pukała i dłubała dalej. Sposób ten to praca cały czas tylko na 20%, efekt na 120%.

metoda "na spokojnie":
Specjalistki to Betti i Czerwona.
Trudno mi nawet to opisać. One po prostu sobie pukają i kuja ścianę. Betti ma swoje świtki wiec nic ją nie irytuje, Czerwona jak się zdenerwuje to w jednym ręku dzierży młotej, w drugim petka.

metoda "na szaleńca":
Specjalność olifki.
Nie ważne czy krzywo czy prosto, byle ostro. Napierdzielasz w ścianę, dłuto czy cokolwiek innego. Sposób męczący, odciski wielkie, ale za to tynk od ściany odskakuje (dosłownie),a obserwatorzy maja niezły ubaw. Co ważne: nie można pozostawiać jedzenia i picia w okolicy, chyba że ktoś lubi beton.

metoda "na czyste ubranie":
Specjalista Krystek.
Metody opisać nie umiem bo tajniki pozostają dla mnie tajemnicą. Fakt jest taki że chłopak rozwalił prawie tyle co my w trzy godziny, a jemu to zajęło jakieś 5 minut, a przy tym nic się nie przykurzył. Byłam w szoku.

W tym miejscu pozwolę sobie na kilka słów o w/w Panu.
Krystian W. zasłyną już kiedyś z błyskawicznego uruchomienia sprzętu nagłaśniającego nasze leonowe karaoke. Dziś pojawił się na chwilę, i to w samą porę. My już opadłyśmy z sił, miałyśmy dość, a patrząc na ścianę bez tynku byłyśmy przerażone tym co zrobiłyśmy, bo dopiero wówczas zdałyśmy sobie sprawę z tego ile pracy nas jeszcze czeka.
Przyszedł wówczas Krystek i zasiał w śród nas masę optymizmu....
Ja przynajmniej jestem pełna zapału przed jutrem.

Po kilku poradach specjalisty (no w naszych oczach jest on specjalistą) pojechałyśmy do castoramy.
Nie mam co prawda telewizora w domu, ale podobno reklamy tego sklepu przekonują, że ich doradcy pomogą każdemu i dostosują się do temperamentu klienta.
Wpadłyśmy tam na szybciora i generalnie poza głośnym wyrażaniem swojej wizji i bieganiem po sklepie nie ogarniałyśmy wiele. Po rozbrajającym zwierzeniu się Pana, że "nie jestem zajęty, jestem żonaty" biegał on razem z nami i znalazł nam idealny kolor farby. Widział, że trzeba mówić jak do tępoty w zakresie remontowania, więc po 15 minutach wiedziałyśmy już wszystko!

Myślę, że w przyszłości po skończeniu APS można zatrudnić nas jako ekipę od wszelkiego rodzaju remontów. No może z tym stwierdzeniem powinnam zaczekać do końca tego przedsięwzięcia, jak zobaczymy efekt naszych zmagań, ale póki co jesteśmy mega!


Pierwszy dzień już za nami.
Czekamy na resztę ekipy.
Jutro starujemy o 10.

cmoki!

p/s fotoonanizacja (jak to mawia pewna czarna dziewucha co mieszka na manhattanie) jak tylko nasz nadworny fotograf prześle mi na pocztę kilka zdjęć.

sobota, 5 września 2009

Przynieś zupę do Leona!

Ogólnie jest tak, że Leon jest miejscem gdzie nie ma co wszamać. Ja nie mam co wszamać, reszta ekipy też chodzi głodna, przeważnie. Do "Żaczka" wypinamy się tyłem, PRL'ski drogi bar z gównianym jedzeniem, to nie dla Nas. Nowy jest za bardzo na szybko, plastik wszędzie a żarcie gumowe tym razem. Pomyślałam, że ktoś mógłby się zająć nami i robić nam jedzonko, kiedy my będziemy robić 3 miliony kaw dla śpiących studentów. Bo co można w leonie? W naszej domowej atmosferze można na serio wypić kawę zjeść bułeczkę z "blaszaka" i iść na zajęcia, wcześniej stawiając pasjansa z owym zapytaniem "Iść czy nie iść?". Każdy student wbija ze swoim żarełkiem. Tradycja jest świetna, ale moglibyście lubiąc Nas podrzucić Nam coś ekstra! Jako, że idziemy z duchem czasu i modny jest wegetarianizm, więc proponuję zupę o nazwie barszcz, mój talent kulinarny ogranicza się do umiejętności robienia zakupów, więc pewnie w życiu sobie takiego barszczu nie zrobię, ale może ktoś z Was będzie miał gorszy dzień i spędzi go w kuchni. :)

Barszcz Leona.

2 duże cebule
3 duże buraki (jak to barszcz)
3 duże marchewki
2 pasterniaki (cokolwiek to jest, Pani w warzywniaku Wam poda)
4 selery
3 łyżki koncentratu pomidorowego
4 duże pomidory
1/2 posztakowanej białej kapusty (lubię kurcze białą kapustę)
1 łyżka miodu
1 łyżka soku z cytryny
sól i pieprz wedle przepisów BHP
posiekana pietruszka na sikanie
mąka
kwaśna śmietana niskotłuszczowa !

To jedziemy tak: Cebule, buraki, marchew, pasterniak, seler pokroić w kostkę. Wodę zagotować w dużym garnku i posolić, dodać ten koncentrat oraz warzywka. Gotować na małym ogniu 30 minet.
Pomidory: obrać, wydrożyć, pokroić. Wspyać do garnka, razem z kapustą, miodem i sokiem z cytryny i przyprawami. Gotować 5 minet i wrzucić do garnka posiekaną pietruszkę. Doprawić zgodnie z przepisami BHP.
Jak coś to zupę można zaciągnać mąką z kwaśną śmietaną.
Owa zupka jest na sześć osób, albo cztery głodne. :)

Generalnie nieskomplikowane, ale nie lubię gotować.

Smacznego i zapraszam z zupą do Leona w celu grupowej degustacji!

poniedziałek, 31 sierpnia 2009

Jutro wrzesień.

Przez dwa miesiace niewiele osób zaglądało do Leona. Półki świecą pustakami* i śmierdzi nieużytkiem w środku. Jutro zaczyna się wrzesień, ostatni miesiąc wakacji, korzystajcie szczodrze, a my ogarniemy asortyment w Leonie.

* owy wyraz spowodowany przez literówkę podoba mi się. :)

środa, 26 sierpnia 2009

Leon ich komm' vorbei!

Sierpień zmierza ku końcowi, rok szkolny przed nami, coraz bliżej rok akademicki. Słychać Nas będzie coraz częściej w Leonie i na blogasku. Czekają nas praktyki i uzupełnianie indeksu i dobre imprezy w Warszawie. Nie mogę doczekać się pierwszej biby w Leonie wraz z pierwszym nowym rokiem, września, który jest dla mnie niezwykle ważny.

Jaram się jesienią i powrotem do APS, Warszawy i czwartym rokiem w Leonie na studiach!

Tak sobie pomyślałam, że mogłabym ten pościk śmignąć w języku obcym, zachodnim, ale trzy lata nieużywania sprawiły, że jestem w dupie i nie skleję zdania po niemiecku, na trzeźwo oczywiście. (Tydzien temu w Durągu koło Ostródy zdarzyło mi się szprechać i całkiem nieźle mi to wychodziło.) :)

poniedziałek, 24 sierpnia 2009

Leon stawia!

Doszły do mnie niusy ze światka elity APS, że prace nad remontem facjaty Leona są dokładnie przemyślane przy dobrej kawie w coraz większym gronie słuchaczy. Ostatnie niusy głoszą, że remont będzie, tzn. są ludzie, którzy wezmą szpachlę w dłoń i rzucą cementem. Planowane zdarzenie jest na ostatnie dwa tygodnie września, zbieramy też chętnych do pomocy.

Leon lubi Politechnikę, a szczególnie wydział budownictwa, na którego pomoc liczy, a ja liczę, że tym razem akcja dojdzie do skutku i po powrocie zrobię sobie zdjęcie na gronko przy nowej ścianie.

czarney.

piątek, 7 sierpnia 2009

Banana cake!

Wakacje pełną parą, Leoniarze coraz rzadziej zaglądają do Leona. Mam własną hipotezę na ten temat. Wszyscy oddaliśmy się życiu domowemu. Swojej drugiej połowie, gotowaniu, sprzątaniu. Nie ma nic w tym złego. Wręcz przeciwnie, kto nie spróbował być idealnym panem lub Panią domu niech spróbuje. Najlepiej sprząta się przy Zoe a na początek proponuje zrobić ciasto dla znajomych, faceta czy mamy.

Banana cake

250 g mąki
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
1 płaska łyzeczka sody do pieczenia
150 g masła
150 g cukru
2 jajka
3 banany (miękkie, dojrzałe)
80 g orzechów włoskich

No to jedziemy ze zrobieniem tego ciasta. Masło trzeba wyciągnąć z lodówki, żeby było miękkie. Włączyć piekarnik na 180 stopni. Wysmarować tortownicę masłem. To z rzeczy łatwych. :)
Przesitkuj mąkę, sodę i proszek do pieczenia.
Wymieszaj razem masło i cukier aż będize taka kremowa konsystencja.
Dodaj do masła i cukru dwa jajka i wymieszaj, dodaj następnie banany.
Miesznij sobie.
Dodaj przesypane: mąkę, sodę i proszek. I znowu sobie miesznij, żeby stała się puszysta.
Można do tego dodać orzechy. Jak nie masz to niekoniecznie.
Pieczemy 30-40 min. Dekorujemy jak chcemy, czym chcemy.

Dobrej zabawy!
Elo!

piątek, 10 lipca 2009

Telefon ze stolicy.

Oglądając kolejną część wcieleń Barbie "Księzniczka i zebraczka" razem z moją chrześnicą dostałam telefon od Czerwonej.:

Czarney: Elo...

Czerwona: Posłuchaj tego!


Usłyszałam powyższy linklink i nie ukrywam, że zrobiło mi się miło. Ilekroć słucham tego numeru przypomina mi się Święty, którego nie widziałam w orbitę i jeszcze dalej, Mateusz Smoliński nasz mąż i szef szefów szydzący ze mnie, że łażę do Jahduo, Zibersztauer auer pauer, która lubi Ostrowskiego bardziej niż ja, no i oczywiście Leon, nasz klub studencki APS i ja puszczająca płytę Ostr'ego, kiedy nikogo już nie ma albo gdy wszyscy są, bo lubię lub w przypadku histerii, że komputer nie hula jak trzeba. Bardzo miły telefon. Dzięki dziewczyny!


Poznań jest zielony i charyzmatyczny, ale nie ma porównania z Warszawą! Warszawa jest mi bliższa. Zatęskniłam, az wstyd się przyznać. Także telefon był mega w dechę i super pozytywny jak na czwartkowy pochmurny poznański dzień.


Oczywiście dziewczyny, inicjatorki pomysłu telefonu i puszczenia numeru: Czerwona i Zuz Piekarsky siedziały w Leonie czyli ktoś tam jeszcze bywa i można wpaść, mieć szczęście i napić się herbatki.


Ze studenckim pozdrowieniem

czarney!

piątek, 3 lipca 2009

Rok 2008/2009 zakończony!

26 czerwca odbyła się mała kończąca rok akademicki 2008/2009 imprezka.
Potrafiliśmy na szybkości zrobić małe zakupy, posprzątać kurz ze stolików i rozpalić grilla. Chciałabym w tym miejscu przyznać Zuzie Piekarskiej z ZSS dwudzieste czwarte wyróżnienie za godną postawę studentki APS i pomoc w ogarnianiu wszystkiego i wszystkich. "Fajna jesteś!" powiedział Leon.
Problem nr 1 grill.
Zaczęło się jak zawsze. Siedziałyśmy i patrzyłyśmy na brudnego grilla, którego nasz niesamowity kolega Precel miał zgarnąć jakiś czas temu, po apsurdaliach, ale zabładził chłopak w Łebie, dlatego mu wybaczam. Owy grill był/jest paskudny, lekko zarzucony na lewą stronę i jeszcze brzydszy niż zwykle kiedy na niego patrzyliśmy przez ok. 30 minut zanim nie ruszyłyśmy do działania. Zuza dała czadu i stał lśniący. Nie uwierzą niektórzy, ale nawet ja, co do jego czystości się przyczyniłam. :) Zadowolone z siebie wróciłyśmy do rozmowy z Jeżem i palenia papierosów. Skończyło się też jak zawsze.
Problem nr 2: ludzie.
Odwiedził Nas nie tylko ZSS, AZS, ale również nasi znajomi z Zarządów innych uczelni warszawskich (PW, WAT, AWF, WSFiZ) oraz bliscy naszemu Leonowi i uczelni koledzy i kolezanki. Pomyślałam sobie, że żaden zarząd nie ma takiej kanciapy jaką jest Leon w APS, że nie ma miejsca (oprócz magicznego Remontu), w którym moglibyśmy się spotkać. Dzięki wielkie za to, ze przyszliście.
Tu, faworytem okazał się Dominik Borkowski, który zyskał sobie sympatię wszystkich, a szczególnie lasek z APS. Niesamowite. Serdecznie pozdrawiam Pana kolegę.
Problem nr 3: Olga L.
Nie sposób ominąć tak wazną osobę. Oliwka przyjechała (!) do Leona nieco później. Dzień wcześniej (25.VII.2009) skręciła sobie nogę. Dodam usprawiedliwienie tej niezdarnej głowy, ze okoliczności były wyjątkowe, ponieważ na imprezie samorządowej w Remoncie chciała sobie strzelić fotę z cyklu "Boro i ja" i źle zeszła z kanapy. Dzięki temu przez cały wieczór siedziała obok naszego ulubionego Jacka Niekłopotowskiego, który wykazał się nie lada grzecznością, opiekuńczością oraz ojcowską czułością i odwiózł ją cierpiącą w stronę przeciwną do Bałut, znaczy się na Wilsona. Dalej pisać nie chce i nie powinnam, wystarczy newsów z życia Leona. Cieszyliśmy się bardzo, że skusiła się i przyjechała do KKS Leon. Dzięki niej było weselej i było z czego sobie pożartować. :)
Oczywiscie moi drodzy czytelnicy blogaska to nie koniec jej przygody z nogą, stopą, kostką czy głową. Teraz leży samotnie w domu rodzinnym, je, tyje i szlocha. Uzaleznia się od netu, niebawem zacznie pić alkohol ze znajomymi na skajpie. Proponuję, więc zorganizowaną akcję dla osób o dwóch sprawnych kostkach, stopach, nogach, żeby wyciągnęli swoje telefony komórkowe i strzelili jej smska. Będzie jej miło, tak myślę!
Problem nr 4: Czerwona.
Czerwona nic nie mówiąc mi, głownemu Pucusiowi, obchodziła swoje 16 urodziny tejże bezdeszczowej nocy. Właśnie, właśnie, zapomniałam dodać, ze wyjątkowo nie padało. Chyba byłam w tym roku akademickim wyjątkowo pilna i grzeczna. Wracając, zwracając do Czerwonej myślę, że wszystko się udało i tak chyba miało być. Nikt nie miał takich urodzin. Serio. Póki jestem w KKS Leon, nikt. A i bardzo dobre ciasto! Rewelacja normalnie! Majorka z AWF się zachwycała. :) Jeszcze raz wszystkiego najlepszego od Blogaska.
Problem nr 5: Leon.
KKS Leon będzie nieczynny przez wakacje. Chyba, że ktoś wbije przechodząc przypadkiem obok APS albo Oliwka zajrzy, bo w ZSS jej ulubionej herbaty nie mają. Żegam się na razie, ale będę śledzić Leoniarzy na wakacjach i czasami zaskoczę pościwem na blogasku. :)
Pozdr.
czarna bez problemu.
Ps: Do Zibersztauera i moich 5 letnich dziewczynek: Moje drogie, fotoonanizacja już niebawem. Jak mi foty doślą i wytrzeźwieją.

wtorek, 16 czerwca 2009

Dawno nic, więc cisnę na szybkości.

Skarżą się ludzie, że blogasek zdech. Na chwilę tylko zapomniałam o istnieniu magicznego internetu i dobrze się bawiłam na mieście. Słuchajcie jest kilka spraw nie mogących czekać. Po pierwsze Remont Leona, będziemy potrzebować sprawnych rąk, nie ust (tych jest pod dostatkiem ;-)), do pracy przy leonowym patio. Każda pomoc się będzie liczyć, a my będziemy dziękować. Po drugie to rok akademicki się kończy i Leoniarze mają wakacje, APS ma wakacje, ja mam wakacje i koniec z piciem darmowej kawy o 9-10 rano. :) Po trzecie szykuje się małe wielkie zamieszanie, prawdopodobnie w piątek, ale o tym niebawem. (co jest zapowiedzią, że jeszcze wrócę z pościwem.)

Tak na serio pomyślałam, że nie ma sensu rozstawać się z blogaskiem, będę donosić co się dzieje na uczelni i u Leoniarzy na wakacjach, to dobry momemnt na odwiedziny niektórych, albo przyłapanie w RazzzMaTazzz. ;-) Wydarzyło się kilka fajnych akcji, których nie opisałam na blogasku, jednak czekają cierpiliwie w mojej głowie na zamieszczenie ich na blogspocie Leona.

Do zobaczenia!
Jou.

wtorek, 28 kwietnia 2009

Love and jeszcze raz love! To nie walentynki, a włoska impreza wiosną!

















Fotoonanizacja po włoskim wieczorze amore mio i tak dalej, sama nie wiem, a.d. 22 kwietnia 2009

zdjęcia Oliwka, Justyna czy Karolina, też nie wiem.

Podziękowania dla przybyłych. Byłam tą której duchem prawie nie było i ominęło mnie sporo dobrej zabawy.

czwartek, 23 kwietnia 2009

Foto z banerem Leona: Pięć plnów.










Wracam z wczasów w Żurominie i widzę takie rzeczy, TAKIE!
Dziewczyny i Tasiek poczuli wiosnę z pełną zajebistą gębą Leona!
Baner stał się ekskluzywnym tłem do robienia niecenzuralnych fociszy. Interes musi się kręcić. Zakopane ma misia, Warszawa twarz Leona. :)

Endżoj de szoł!

czarney

[Zdjęcia znalezione na szefoskim komputerze, mejd in Tasiek.]

sobota, 18 kwietnia 2009

Como kraj torino obyczaj, Repubblica Italia!


22 kwietnia punktualnie o godzinie 19:56 w KKS "Leon" jedziemy po włosku.
A teraz oczywiście czas na prywatę. Kilka rzeczy i nazwisk prosto w Włoch.
Jak Włochy to pizza. Obecnie rozpowszechniona na całym świecie. Najlepszą w Polsce serwuje, wg mnie, Dominium i Pizzeria Kurant w Żurominie. W wersji podstawowej jest to płaski placek z wytrawnego ciasta drożdżowego (focaccia), posmarowany sosem pomidorowym, posypany tartym serem mozzarella i ziołami, pieczony w bardzo mocno nagrzanym piecu. Istnieje wiele odmian pizzy z bardzo różnymi dodatkami. Mogą to być m.in. pieczarki, cebula, pomidory, oliwki, ananas, wędlina, owoce morza, ketchup, majonez, a nawet słodkie owoce i sosy i oczywiście : śwnia! Tak jest, pizza ze świnią, proszę drogich czytelników, wymiata, wstarczy dodać oscyka plus żurawinę i smaczenego.
Jak Włochy to muzyka. Jak powiedziała mi wikipedia Włochy uważane są za ojczyzne muzyki artystycznej. Nie wiedziałam, że właśnie tam powstała opera. Idąc bliżej naszych czasów, że niejaki Eros Ramazzotti pochodzi z Włoch. W operze nie bywam, a Erosa nie lubię, więc zamykam ten akapit.
Jak Włochy to oczywiście Vespa oraz Piaggio. Tani i dostępny dla kazdego środek transportu we Włoszech: skuter! Nie mogłam sobie darować i nie napisać tego. :)

Jak Włochy to literatura. Nazwiska takie jak Dante Alighieri, Umberto Eco czy Boccaccio powinny być Wam znane, o napisanych przez nich książkach będą musieli wiedzieć więcej maturzyści 4 maja br. . Ja poszłam za włoskim ciosem i uzupełniam się o "Boską komedię".

Mam nadzieję, że nie zabraknie pizzy na wieczorze włoskim, na który, w imieniu dziewczyn; Oliwii i Natalii, serdecznie zapraszam.

Dzięki wikipedii upewniłam się co do wycelowanych moich skojarzeń. Dzięki za twoją dostępność.

sobota, 11 kwietnia 2009

Życzenia Wielkanocne








W imieniu Zarządu i załogi KKS "Leon" z okazji Wielkanocy chciałabym życzyć wszystkim pięknym i przystojnym czytelnikom blogaska zdrowego trybu życia, wielu możliwości do aktywnego wypoczynku, nowej diety, skończenia z paleniem czegokolwiek, zaprzestaniu upijania się (nawet rzadko) alkoholem, zmiany środku komunikacji z tramwaju na rower, dwa razy w tygodniu siłownii, zapisania się na areobik, prawidłowego snu 6-8 godzin, regularnej defekacji oraz moi drodzy : Kochajmy się! Jest to również sposób na utrzymacie doskonałęj kondycji, dobrego samopoczucia i młodości!
Świątecznie pozdrawiam Leoniarzy oraz znajomych KKS "Leon".
czarney


Ps.Powyższe zdjęcia pochodzą z naszego Leonowego jajeczka.

piątek, 10 kwietnia 2009